02:00 Boston Bruins (-1) - Tampa Bay Lightning typ: 1
2,230 | 20j. | WYNIK: 3-1 | +24,60j.
NHL BILANS DNIA: +24,60j.
NHL BILANS PLAYOFFS: +404,82j.
Liczyłem dzisiaj na bramkę strzeloną podczas "empty net" i tak się też stało, dlatego właśnie typ był na -1. O tym, że wygrają Miśki z Bostonu byłem przekonany (pomimo blamażu dwa dni temu), ale potrzebna była różnica dwóch bramek. Wciąż jednak nie wiem, kto awansuje dalej. O ile w Zachodniej Konferencji mam już swojego faworyta do awansu, tak tutaj trudno jednoznacznie go wskazać. Dwa dni temu przecierałem oczy ze zdziwienia co się dzieje, jak różne oblicza mogą mieć drużyny w jednym meczu. Bostończycy wygrywali 0-3 i oddali praktycznie wygrany mecz. Wielu uważało, że już nie pozbierają się po takiej wpadce, ale oni w dzisiejszym meczu pokazali, że można jeszcze na nich postawić pieniądze. Tim Thomas, po niezbyt udanym poprzednim występie, w tym udowodnił, że jest fenomenalnym goalie. Miśki mają też bardzo silne "piątki", a duże wsparcie zawodników z drugiego planu i spora wymienność postaci sprawiają, że tę drużynę trudno pokonać. Patrząc na występy Patrice'a Bergerona, Davida Krejci, Tylera Seguina, Michaela Rydera, Dennisa Seidenberga, Marka Savarda, Nathana Hortona, Brada Marchanda, Richa Peverley'a, Zdeno Chary, no i oczywiście Tima Thomasa, to ręce same składają się do oklasków.
No a Tampa ...? Nie skreślałbym ich tak szybko! Mają piekielnie mocny atak i dwóch swoich liderów: Martina St. Louisa i Vincenta Lecavaliera. Do nich trzeba jeszcze dodać chociażby Teddy'ego Purcella, Simona Gagne, Stevena Stamkosa, Ryana Malone'a, Seana Bergenheima i mamy team, który śmiało może myśleć o wygraniu Konferencji, a może i o wygraniu Pucharu Stanley'a. Problemem może być tylko postawa w bramce w poprzednim spotkaniu Dwayne'a Rolosona, który został zdjęty przez trenera z lodowiska jeszcze pod koniec pierwszej tercji. Jego zmiennik, Mike Smith, zagrał wtedy świetne spotkanie i pewnie też dlatego z 0-3 Tampa wyciągnęła na 5-3.
Jeśli tylko atak Błyskawic jeszcze się nie wyszumiał i ich bramkarze (zwłaszcza Roloson, bo nie wiadomo kto zagra w meczu nr 6) nie zanotują jakiegoś fatalnego występu, to skłaniałbym się do stwierdzenia, że w tej parze może dojść do meczu numer 7. Wszystko zależy od tego, czy Bolts zagrają z takim zębem jak w meczach numer 1 i 4, czy też tak nieskutecznie jak w meczach numer 3 i 5.
No a Tampa ...? Nie skreślałbym ich tak szybko! Mają piekielnie mocny atak i dwóch swoich liderów: Martina St. Louisa i Vincenta Lecavaliera. Do nich trzeba jeszcze dodać chociażby Teddy'ego Purcella, Simona Gagne, Stevena Stamkosa, Ryana Malone'a, Seana Bergenheima i mamy team, który śmiało może myśleć o wygraniu Konferencji, a może i o wygraniu Pucharu Stanley'a. Problemem może być tylko postawa w bramce w poprzednim spotkaniu Dwayne'a Rolosona, który został zdjęty przez trenera z lodowiska jeszcze pod koniec pierwszej tercji. Jego zmiennik, Mike Smith, zagrał wtedy świetne spotkanie i pewnie też dlatego z 0-3 Tampa wyciągnęła na 5-3.
Jeśli tylko atak Błyskawic jeszcze się nie wyszumiał i ich bramkarze (zwłaszcza Roloson, bo nie wiadomo kto zagra w meczu nr 6) nie zanotują jakiegoś fatalnego występu, to skłaniałbym się do stwierdzenia, że w tej parze może dojść do meczu numer 7. Wszystko zależy od tego, czy Bolts zagrają z takim zębem jak w meczach numer 1 i 4, czy też tak nieskutecznie jak w meczach numer 3 i 5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz